Twórczości literackiej Marcina Pierzchlińskiego będzie poświęcone kolejne Miejsce literatury w Miejscu sztuki. 23 października o godzinie 18.00, spotkamy się z autorem świeżo wydanego tomiku poetyckiego „Voyage, voyage”, w Galerii Sztuki Współczesnej ms44, na które wszystkich spragnionych słowa, wraz z autorem, serdecznie zapraszamy. Sama książka jest zapisem wielkiej podróży przez współczesny migotliwy i opalizujący blaskiem sensorów, diod, wabiący stroboskopem świat. Świat, który, niczym cyfrowy Lewiatan, zabiera nas bezwolnych w kipiel i głąb mapy, a nam pozostaje jedynie śledzenie jego wirtualnego wnętrza. Serdecznie zapraszamy na sobotnie spotkanie.
"Voyage, voyage" to książka poetycka, wydana przez Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział w Łodzi i dofinansowana, co jest pozytywnym ewenementem, z budżetu Miasta Białogard. Publikacja pojawiła się w ramach Programu Wsparcia Debiutantów Instytutu Literatury i zawiera krótkie prozy, wiersze oraz dłuższy poemat, który wieńczy całość. Teksty zamieszczone w tomie pochodzą z lat 2016-2020. Okładkę książki, co jest ważne, projektował Łukasz Waberski z którym Pierzchliński stale współpracuje. Tworząc z nim w duecie Typo-poezje, czyli teksty poetyczne uformowane w podroży pomiędzy Scyllą typografii a Harybdą poezji konkretnej. Sama książka jest zapisem wielkiej podróży przez współczesny migotliwy i opalizujący blaskiem sensorów, diod, wabiący stroboskopem świat. Świat, który, niczym cyfrowy Lewiatan, zabiera nas bezwolnych w kipiel i głąb mapy, a nam pozostaje jedynie śledzenie jego wirtualnego wnętrza.
„I odtąd kąpałem się w wielkiej pieśni Morza, Przesyconej gwiazdami, śpiewnej jak muzyka, Pożerałem toń modrą, gdzie pośród bezdroża Zadumany topielec niekiedy przemyka...”
Arthur Rimbaud „Statek pijany”
Ukrytym bohaterem twórczości Pierzchlińskiego jest figura buntu, sprzeciwu wobec gładkiej pozorności świata. Buntu, któremu wyrazistą i nowatorska formę nadali, wszyci w strukturę książki, kreatorzy europejskiej neoawangardy. Obecni, jak Guy Debord, poprzez krytykę ówczesnych relacji społecznych i sztuk wizualnych - będących ich przejawem. Zmultiplikowani jak ideolog masowej „sztuki przemysłowej” Giuseppe Pinot-Gallizio, czy nieznośnie postmodernistyczni Gilles Deleuze i Félix Guattari. Pierzchlińskiemu w ogóle blisko do sztuk wizualnych, wszak jego pierwsze wiersze, utrwalone w quasi typograficznej formie, prezentowane były w 2018 roku w awangardowej koszalińskiej „Scenie”, prowadzonej i kuratorowanej przez Ryszarda Ziarkiewicza. Wiersze Marcina Pierzchlińskiego są niezwykle obrazowe, a często współczesna artystyczna wizja jest ich jądrem, jak w przypadku utworu „Flaga”, gdzie punktem zawieszenia jest cyfrowa instalacja amerykańskiego artysty Johna Gerrarda „Western Flag”. To praca, którą można zrozumieć jako symboliczną sublimację splątania i ulotności współczesności.
Czy poezja Pierzchlińskiego jest bezwiednym zachwytem nad Babilonem? Bo przecież trudno mu nie ulec, jego barwom, kształtom, prędkości, mocy, nawet jeśli budzi to nasz niepokój. Apokalipsa potrafi być wizualnie fascynująca, nawet jeśli Paruzja jest „chwilowo niedostępna”.
„Loop”
„Ten chłopiec zasuwa na bateriach lub na jakiejś fazie. W rowerku wmontowano mu głośnik bluetooth z którego słychać podłą muzykę. Taki widok mógłby być uroczy, ale nie jest wcale. Widać to dobrze na naszych serwerach – trwa spektakl diod i nieznacznego szumu. Naraz błyskają logotypy i kryształy, drogocenne kruszce z Doliny Krzemowej, przeciążone chmury danych.
Z przedstawicielami mediów, duchowieństwem i garścią opiatów w zanadrzu, czekamy na jakiś znak, ale taki nie nadchodzi. Co udało się ustalić, wszystkie znaki, wszystkie użyteczne wróżby zostały przechwycone lub – co gorsze! – są chwilowo niedostępne.”
Na kogo możemy czekać w takim świecie? I w jakim kierunku podróżować? Czy możemy zaryzykować przypuszczenie, że cel podróży opisanej w jego wierszu:
„Podróż zimowa”.
„Ciężary wiszą nad pejzażem. Śnieg jest brudny i wzbudza któreś światło, niebieskie czy różowe. Powietrze stawia opór, powodując zawrót głowy. Przez mróz widmowy i zawiesisty brnie nasza grupa wystrojona odświętnie i żałobnie. Pomniejszeni jeźdźcy - i tak już obarczeni wiedzą, technologią nocy – dźwigają żary w akwariach z kryształu”.
Jest drogą i celem zarazem, obranym przez zimowych wędrowców ujętych w poemacie innego autora?
„Mroźna to była wyprawa; Najgorsza pora roku Na podróż, zwłaszcza tak długą: Drogi tonące w śniegu i lodowaty wiatr, Najokrutniejsza zima...”
Przełożył Antoni Libera
Tego nie wiemy, ale wersy ostatniego utworu „Olimpijski bałagan”, zamieszczonego w książce Marcina Pierzchlińskiego, dają taką nadzieję. Pamiętajmy przecież, że wśród cichych, ale nie niemych, bohaterów narracji książki Marcina, jest Arthur Rimbaud, pamiętany, co prawda, jako ikona buntu i przeczucie XX wiecznej awangardy, ale jednak poeta przyznający językowi poetyckiemu atrybut sacrum.
kurator ms44 | Andrzej Pawełczyk
Marcin Pierzchliński, urodzony w 1987 roku, twórca, laureat Połowu i finalista Pracowni pierwszej książki Biura Literackiego; dwukrotnie nominowany do nagrody głównej w konkursie im. Jacka Bierezina. Publikował m.in. w "Lampie", "Wakacie" i "Wizjach". Jego wiersze znalazły się w "Globalnych wioskach" i "Głodzie", "Antologii Nowego Dokumentu Tekstowego 2020". Prowadzi spotkania autorskie, a na Kanale Książkowym realizuje cykl "Mniej więcej o poezji”.
W zaproszeniu został użyty fragment instalacji Johna Gerrarda „Western Flag”.